Subiektywny przegląd trendów jesień-zima 2025/26. Co nas porusza w nowym sezonie?
W świecie mody czas płynie inaczej. Gdy termometry wciąż pokazują letnie wartości, branża już dawno przeniosła się w chłodniejsze miesiące, a wraz z nią nasza wyobraźnia. Pokazy kolekcji jesień–zima 2025/26 przyniosły nie tylko nowe fasony i palety kolorów. To sezon redefinicji kobiecości, luksusu, proporcji. I choć każdy dom mody interpretuje to na własny sposób, jedno pozostaje niezmienne: potrzeba harmonii między tym co klasyczne, a tym co świeże.
W rêver śledzimy te zmiany z uwagą. Nie po to, by bezrefleksyjnie podążać za trendami, lecz by wybierać z nich to, co naprawdę z nami rezonuje. Nasz przegląd nie jest obiektywny i nie udaje, że taki jest. To zestaw inspiracji, które są bliskie naszej estetyce, wartościom i rytmowi projektowania. Trendy, które chciałybyśmy nosić same i które, nie ukrywamy, przenikają do naszej kolekcji na nadchodzący sezon
Koronka w nowym świetle
Koronka powraca w wielkim stylu, ale z nową tożsamością. Jesień–zima 2025/26 redefiniuje jej dotychczasowy wizerunek, przesuwając go daleko poza ramy romantyzmu i boho nostalgii. Projektanci sięgają po nią śmiało i bez kompleksów. Pojawia się zarówno w czerni, bieli i kości słoniowej, jako hołd dla klasyki. Jak i w intensywnych, nasyconych barwach, które wprowadzają do zimowej garderoby zastrzyk energii. Chabrowy, burgund, ognisty pomarańcz czy chłodna zieleń — koronka staje się nośnikiem koloru, faktury i emocji.
Nie ogranicza się już wyłącznie do sukienek wieczorowych. Na wybiegach zyskała nowoczesne, często architektoniczne formy. Na pokazie Saint Laurent Anthony Vaccarello udowodnił, że ta klasyczna tkanina może mieć drapieżny charakter. Z kolei Chloé sięgnęło po zupełnie inną narrację. Na wybiegu pojawiły się eteryczne sylwetki ubrane w półprzezroczyste, warstwowe suknie maxi w odcieniach bieli i ecru. Koronka została tam potraktowana jako nośnik nostalgii, hołd dla estetyki boho, subtelny flirt z przeszłością i kobiecą wolnością. To koronka w wydaniu organicznym, miękkim, a jednocześnie majestatycznym. W zupełnie innym kierunku podążyła Carolina Herrera, która w swojej nowojorskiej kolekcji zaprezentowała koronkowy total look w nasyconym, głębokim bordo. Zamiast romantyzmu — dyscyplina i elegancja. Prosta forma, wysoka stójka, długie rękawy. Koronka nie służy tu dekoracyjności, lecz staje się tkaniną codzienności, zaskakująco funkcjonalną i nowoczesną.
Na przekór sezonowi, koronki nie będą ograniczać się do jednej palety barw czy jednej emocji. Pojawią się w wersjach stonowanych i kolorystycznie odważnych, w wydaniu codziennym i wieczorowym, jako bluzki, maxi spódnice, mini i akcesoria. Ich wspólny mianownik? Kobiecość nie tylko w wydaniu delikatnym, lecz także stanowczym.
Brąz — nowa definicja elegancji
Gdyby moda miała swój odpowiednik slow fashion w kolorach, byłby nim brąz. Sezon jesień–zima 2025/26 to jego moment. Projektanci nie tylko go przywracają, ale czynią z niego nowy fundament garderoby, równie klasyczny co czerń, jednak cieplejszy i bardziej wyrafinowany, mniej oczywisty.
Od total looków przypominających uniform współczesnej intelektualistki u Gucci, przez odcienie kawy z karmelem u Fendi, aż po architektoniczne suknie wieczorowe u Stelli McCartney — brąz przybiera wiele twarzy. W zależności od kroju i faktury potrafi być surowy, dystyngowany, miękki, elegancki lub sensualny. Występuje w monochromatycznych zestawach, tworząc spójną sylwetkę z jednej palety, ale też w bardziej romantycznym wydaniu, zestawiany z błękitami, kremem czy przygaszonym różem.
Projektanci w tym sezonie nie traktują brązu jako bezpiecznego tła, lecz jako świadomy wybór, barwę, która definiuje ton kolekcji. W odcieniach kawy, orzechów, karmelu i gorzkiej czekolady, brąz otula sylwetkę i daje wytchnienie od zgiełku trendów. To kolor, który nie krzyczy, ale zapada w pamięć. Znak czasu, który niesie spokój, ale też siłę.
Szarość ma głos
W sezonie jesień–zima 2025/26 szarość odzyskuje należne jej miejsce w modowej hierarchii. Nie jako bezpieczny wybór, ale jako świadoma deklaracja stylu. To odcień nowoczesności – chłodny, inteligentny i całkowicie niezależny od sezonowych kaprysów. Jest jak architektura, surowa, ale pełna detali. Jak rytm wielkiego miasta, precyzyjny i powtarzalny, ale nigdy nudny. Tegoroczne wybiegi udowodniły, że tonacje popielu i stali potrafią być zarówno miękkie, jak i rygorystyczne. Szarość doskonale kształtuje sylwetkę – w formie idealnie skrojonego garnituru, surowej marynarki noszonej na gołe ciało czy sukienki o ostrych liniach ramion. Projektanci pokazali, że to nie kolor gra główną rolę, lecz forma, faktura i proporcje. Minimalizm spotyka się tu z konstrukcyjną perfekcją.
W kolekcjach takich domów mody jak Calvin Klein, Stella McCartney, Givenchy, Ferragamo czy The Row szarość występuje w pełnej palecie: od chłodnych antracytów, przez miejskie gołębie tony, aż po lekko pudrowe szaro-beże. Stylizacje pozostają oszczędne, ale pełne napięcia. Opierają się na balansie między siłą a delikatnością, kobiecością a bezkompromisowością.
To kolor, który nie pozwala o sobie zapomnieć. Może stanowić fundament jesiennej garderoby. W połączeniu z ostrą linią ramion, wysoką talią i nowoczesnym tailoringiem, szarość staje się nie tylko trendem, ale zdecydowaną modową postawą.
Ołówkowa spódnica
Nie musi być zachowawcza. Nie musi być biurowa. Ołówkowa spódnica w sezonie jesień–zima 2025/26 pokazuje swoją wszechstronność i to właśnie w tym tkwi jej siła.
W kolekcjach wielu projektantów pojawiła się w różnych odsłonach. Od szlachetnych, wełnianych wersji zestawianych z konstrukcyjnymi marynarkami, przez modele z grubej dzianiny noszone do miękkich swetrów, aż po koronkowe interpretacje ołówkowej formy. Czasem z podkreśloną talią, czasem o podwyższonym stanie, niekiedy nawet łączona z dopasowanym topem tworzącym niemal komplet. Wspólny mianownik? Długość sięgająca za kolano, przemyślana linia i dopasowanie, które nie krępuje ruchu.
Projektanci udowadniają, że ołówkowa spódnica może być wszystkim – bazą codziennej stylizacji, elementem wieczorowego looku albo kluczowym akcentem w eleganckim, ale nieformalnym zestawie. Nie potrzebuje sezonowej modyfikacji, by bronić się formą. Potrzebuje tylko dobrej konstrukcji i pomysłu jak ją nosić.
Garnitury
Garnitur nadal pozostaje modowym filarem. Obecny niemal w każdej kolekcji na sezon jesień–zima 2025/26, wciąż ewoluuje, nie tracąc swojej siły wyrazu. Projektanci prezentują go w różnych odsłonach. Od klasycznych kompletów z żakietem i spodniami w duchu surowej elegancji, po bardziej miękkie, nowoczesne formy podkreślające sylwetkę lub celowo ją przeskalowujące.
Na pokazach Givenchy, Calvina Kleina czy Michaela Korsa garnitur pojawia się jako wyrafinowana odpowiedź na potrzebę mocy, struktury i ponadczasowego stylu. W zależności od estetyki domu mody może być minimalistyczny, wieczorowy, a nawet sensualny – noszony solo, z delikatną bluzką lub dopasowanym golfem.
Nie bez znaczenia jest także paleta. Klasyczne czernie, szarości i granaty sąsiadują z brązami, beżami, a nawet intensywniejszymi akcentami kolorystycznymi. W sezonie 2025/26 garnitur nie pełni jednej funkcji. Jest narzędziem do budowania stylu: nowoczesnego, świadomego, eleganckiego.
Echa lat 80.
Dekada przesady powraca, ale robi to w wyrafinowany sposób. Projektanci sięgają po najbardziej charakterystyczne elementy mody lat 80., by nadać im nową, rzeźbiarską formę. W kolekcjach na sezon jesień–zima 2025/26 dominują wyraziste ramiona, przeskalowane proporcje i gra objętością. Nie dla teatralnego efektu, lecz jako sposób na zdefiniowanie nowoczesnej sylwetki.
Na pokazie Balmain Olivier Rousteing w mistrzowski sposób bawił się formą. Kurtki i płaszcze przypominają pancerze z szerokimi ramionami i mocno zarysowaną linią, balansowane talią i długością mini. Widać tu wpływ power dressingu, ale potraktowany z dużą dozą artystycznej wolności. Oversize’owe bluzy o rzeźbiarskiej strukturze i graficzne printy wprowadzają nową narrację. Saint Laurent z kolei kontynuuje swoje mistrzostwo w redefinicji kobiecej siły. Geometryczne płaszcze, długie rękawiczki, okulary przeciwsłoneczne noszone po zmroku – wszystko to buduje sylwetkę silnej, niezależnej kobiety, która sięga po odważne środki wyrazu bez utraty elegancji.
Choć stylizacja à la lata 80. to pozornie ekstrawagancki wybór, w praktyce świetnie sprawdza się jako manifest siły i niezależności ubranej w kolor, połysk lub formę, w zależności od nastroju.
AUTOR: Monika Brzezina-Adamczyk